Rząd szykuje reformę zasad zatrudnienia. Wkrótce przychody z wszystkich umów cywilnoprawnych mogą być oskładkowane. Mowa także o umowach o dzieło. Zmiany dotkną zarówno młodych pracowników sezonowych, jak i emerytów i rencistów. Ustalono, że niemal 5 mln Polaków zarabia lub dorabia na takich kontraktach nawet 40 miliardów złotych rocznie i nie płaci od tych przychodów pełnych składek.
Iwona Wysocka w audycji Ludzie i pieniądze rozmawiała z Joanną Staniszewską, prezesem Youll.pl, Piotrem Urbańczykiem, prezesem BEST TFI oraz Janem Wyrwińskim, partnerem zarządzającym ALFABEAT.
– Analizując tego rodzaju rozwiązanie, nie mówi się o skutkach. Jest tylko mowa o przychodzie do ZUS-u. Pamiętajmy o tym, że to jest system naczyń połączonych. Nie można wprowadzać tego rozwiązania, bez analizy jego wpływu na sytuację gospodarczą, przedsiębiorstwa, naszą konkurencyjność za granicą. Pozyskanie pracowników w niektórych sektorach jest ekstremalnie trudne. Jeśli dodamy do tego zwiększenie kosztów pracy, może się okazać, że małe przedsiębiorstwa sobie nie poradzą – mówiła Joanna Staniszewska.
– Brakuje mi uzasadnienia, czy, jeśli odprowadzam pełne składki z tytułu umowy o pracę, to wykonując dzieło, również powinienem odprowadzać składki do ZUS-u. Idąc takim torem myślenia, od przychodów z giełdy też można by je odprowadzać. Postrzegam to jako przygotowane działanie, by krótkoterminowo załatać dziurę w ZUS-ie, bez pochylenia się nad tym, jakie będą długoterminowe skutki – tłumaczył Jan Wyrwiński.
Podobnego zdania jak przedmówcy był Piotr Urbańczyk. – Warto zastanowić się, dlaczego kiedyś zdecydowaliśmy, by niektóre formy zatrudnienia nie były oskładkowane. Chodziło o uelastycznienie rynku pracy. W tej chwili, obciążając te wszystkie formy zatrudnienia, powodujemy, że idzie to w zupełnie przeciwnym kierunku, a pracodawcy oczekują, żeby ten rynek w pewnym stopniu był elastyczny – stwierdził.
mk