To ma być gigantyczna operacja na kolei. Polscy przewoźnicy muszą dostosować hamulce w wagonach towarowych do nowych norm europejskich. Koszt to ponad 2 miliardy złotych – pisze Dziennik Gazeta Prawna.
Audycję Ludzie i Pieniądze prowadził Jacek Naliwajek. Jego gośćmi byli Joanna Grandzicka, wiceprezes Startera, Jolanta Łykowska, członek zarządu Oceanic i Tomasz Kowalski, prezes Areny Gdańsk, czyli operatora Stadionu Energa Gdańsk.
Trwają dyskusje nad dyrektywą o cichych hamulcach. Ma ona zobowiązać wszystkich przewoźników w Unii Europejskiej do wymiany klocków hamulcowych w wagonach towarowych.
NIE DAJMY ZAROBIĆ INNYM, ZRÓBMY TO SAMI
– Wbrew pozorom czas ma tutaj duże znaczenie, bo polskie rozwiązanie byłoby fantastyczne. Gdybyśmy mogli to zrobić sami. Potrzeba nam takich praktycznych potrzeb, które motywują. To rodzaj patriotyzmu – nie dajmy zarobić innym narodom, zróbmy to po naszemu. Pokażmy naszą kreatywność i innowacyjność. Boję się, że zabraknie silnej woli w negocjacjach między stroną biznesową a naukową – ocenia Joanna Grandzicka.
CZASAMI LEPIEJ JEST KUPIĆ ZA GRANICĄ
Tomasz Kowalski zastanawia się, czy w Polsce nie ma już takiego rozwiązania. Podkreśla jednocześnie, że czasami kupno gotowego produktu zza granicy jest łatwiejsze i tańsze. – Mówimy, że kupimy to za granicą, a może już to mamy. Czy zawsze opłaca się tworzenie swojego produktu i wdrażanie go? Nie zawsze. Czasami lepiej jest kupić coś na zewnątrz. To oszczędza czas i pieniądze.
– Pytanie, czemu ma służyć ta decyzja. W naszej gospodarce jest wiele innych obszarów, które też nie spełniają europejskich norm jeśli chodzi o środowisko. Trzeba skupić się, jaka jest idea i jaki cel, a potem wynegocjować, by zrobić coś w zamian co będzie bardziej służyło mieszkańcom – sugeruje Jolanta Łykowska.