W audycji „Ludzie i Pieniądze” rozmawialiśmy m.in. o planach Ministerstwa Aktywów Państwowych dotyczących opodatkowania nadzwyczajnych zysków spółek Skarbu Państwa, a także przedsiębiorstw prywatnych, które zarabiają np. na kryzysie energetycznym. Gośćmi Tomasza Klingera byli Barbara Rusowicz, SAM Executive Search, oraz Grzegorz Pellowski, trójmiejski przedsiębiorca i piekarz.
– To nie powinno budzić kontrowersji. Z angielskiego to windfall tax – podatek od zrządzenia losu, od niespodziewanych zysków, które firmom zesłał los. Wojna na Ukrainie, inflacja, wszystko to, co się dzieje, wpływa na to, że one zarabiają więcej. Tymi ponadwymiarowymi zyskami, które i tak uzyskają, mają się podzielić. W innych krajach te decyzje są na poziomie 25, 33, maksymalnie 50 proc. Reszta i tak będzie dodatkowym zyskiem, szczęściem, które się trafiło tym firmom. Częścią tego zysku powinny podzielić się z tymi, którzy cierpią z powodu kryzysu energetycznego – z nami wszystkimi – przekonywała Barbara Rusowicz.
– Nie zgadzam się, żeby nadmiarowe zyski były objęte podatkiem. Nie wierzę w to, że firmy będą to przejadały. Mamy kilkudziesięcioletnie zaniedbania, jeśli chodzi o infrastrukturę energetyczną. Są inne sposoby, żeby ulżyć ludziom. Połowa ceny w nośnikach energetycznych, prądzie, gazie to opłaty europejskie, „dwutlenkowe”. Można byłoby z nich zrezygnować. Poszedłbym w tym kierunku, a nie zabierał pieniądze tym, którzy – jak powiedziała przedmówczyni – dostają je przypadkiem. Wierzę, że firmy tych pieniędzy nie zmarnują i zostaną one skierowane tam, gdzie są potrzebne, np. na unowocześnienie linii przesyłowych. Polska gospodarka cały czas goni zachód. Te firmy potrzebują środków. Wszystkie środki, które zarabiamy, natychmiast są pompowane w rozwój firmy, zakup nowych urządzeń. Trzeba się cieszyć, że przedsiębiorstwa wypracowały sobie te dodatkowe pieniądze i wierzę, że dobrze je spożytkują – ocenił z kolei Grzegorz Pellowski.
mrud